- Szczegóły
- Kategoria: Dorabianie brakujących elementów
- Spiker Przez
- Nadrzędna kategoria: Warsztat
- Odsłon: 1343
Układ nożnej zmiany biegów modeli OSL skałda się m.in. z długiej dźwigni tłoczonej z blachy, przykręcanej do "automatu" dwoma śrubami o nietypowej konstrukcji. Takie śruby nie dość że są ekstremalnie drobnozwojowe (M8x0,75) to jeszcze z łbem kołnierzowym o niestandardowych proporcjach. Dla osób nie posiadających tego elementu nie pozostaje więc nic innego jak go dorobić na tokarce i frezarce. Długość śrub też musi być idealnie dobrana do posiadanych elementów zmieniacza, bo za długie będą blokowały ruch dźwigni, a za krótkie nie wykorzystają w pełni dostęnej długości gwintu - zalecam więc pomierzenie swoich elementów i indywidualną korektę długości. W fabryce części były powtarzalne, ale po kilkudzisięciu latach i wielu remontach grubość dźwigni zmiany biegów w płaszczyźnie jej mocowania może być już różna - a to spolerowana, a to z grubą wartswą chromu na miedzi. W oryginale śruby były wykonane w oksydzie, tak jak i pozostałe elementy robocze zmieniacza (pręt cięgna, widełki, nakrętki kontrujące, sworznie, dźwigienka przy skrzyni biegów). - potwierdzają to jednoznacznie fabryczne fotografie i zachowane egzemplarze.
- Szczegóły
- Kategoria: Historia marki
- Paweł Przez
- Nadrzędna kategoria: Marka NSU
- Odsłon: 1192
W poniższym artykule z przedwojennego czasopisma "MOTO" przedstawione jest sprawozdanie berlińskiego korespondenta z wystawy motocyklowej w Berlinie prezentującej ofertę firm niemieckich na rok 1938-my oraz nowinki techniczne, którymi się wówczas chwalono. Nie sposób pominąć oczywiście oferty firmy NSU, jednej z wiodących wówczas w Niemczech i eksportującej swe wyroby na inne rynki, jak równiez odnoszącej sukcesy w sporcie.
Jak już wcześniej wspominałem przy okazji publikacji artykułu o wystawie angielskiej te kopie przedwojennych wydawnictw pochodzą z mojego archiwum, które gromadziłem od 1978 roku, stąd też jakość skanów nie do końca odpowiadająca obecnym standardom. Jednak myślę, że pomimo to warto zaglębić się w ten unikalny tekst i poczuć realia końca lat 30-tych. Proszę przy tym zwrócić uwagę na pisownię jaka obowiązywała w przedwojennej polszczyźnie. Prawidłowe dzisiaj "dwóch" pisało się dawniej "dwuch". Może od "dwu" z dodanym "ch". Km/h kiedyś pamiętam pisało się km/godz., a jeszcze wcześniej klm/g.
Zapraszam do lektury!
- Szczegóły
- Kategoria: Historia marki
- Paweł Przez
- Nadrzędna kategoria: Marka NSU
- Odsłon: 1037
Artykuł został napisany przez wysłannika przedwojennego miesięcznika MOTO na wystawę angielskich motocykli, która odbyła się w dniach 4-21 listopada 1938 roku w londyńskich halach Earls Court. Redaktor Janusz J. Makowski opisał nowości jakie zaprezentował na rok 1939 angielski "przemysł motocykli i pomocniczy".
W przygotowaniu jest też artykuł z wystawy, która odbyła się w tym samym roku w Berlinie. Po jego przeczytaniu zrozumiecie jaki sens ma wstawienie informacji o angielskich motocyklach na stronę o marce NSU. Spojrzenie na dwa różne rynki przez tego samego korespondenta, bardzo trafnie przybliży nam sposób myślenia konstruktorów z obu tych Państw. Autor opisał częściowo sposób działania rynku, marketingu i zasad konkurencji w Europie tuż przed drugą wojną światową. Nie wiedział tylko tego, że za niecały rok wybuchnie wojna i te solidne niemieckie konstrukcje nie były niczym innym jak przygotowaniami do niej. A swoją drogą konserwatyzm Anglików w podejściu do konstrukcji jest znany do dzisiaj.
Kopia pochodzi z mojego archiwum, które gromadziłem od 1978 roku. Oryginalne miesięczniki znajdowały się w Bibliotece Instytutu Pojazdów Politechniki Łódzkiej i były po znajomości kserowane dla mnie, czyli ówczesnego studenta II roku wydz. mechanicznego, przez pracownika instytutu na kopiarce Prexer wielkości ok. 3x3x2 metry. Tylko wykwalifikowany pracownik mógł za zezwoleniem dyrektora instytutu robić kopie dla pracowników dydaktycznych. Maszyna miała licznik kopii, które były praktycznie drukami ścisłego zarachowania i trzeba było się wyliczyć z ich ilości. Opisuję tą procedurę dla młodszych kolegów, którzy tego nie przeżyli. Dzisiaj robi się skany telefonem, które można przesłać w jednej chwili do dowolnego zakątka świata. Ale działo się to 42 lata temu, a czasopisma wtedy też już miały 40 lat.
Pozdrawiam i życzę miłej lektury na święta.
Paweł Cendrowicz